Last of the Romans

Debiutujemy dzisiaj z naszym firmowym blogiem. Od startu IF ONE minęło już kilka miesięcy, a miejsce na naszej stronie internetowej przeznaczone na bloga wciąż świeciło pustkami. Na początku mogliśmy się tłumaczyć brakiem czasu – dziesiątki mniej lub bardziej ważnych spraw związanych z uruchomieniem nowej działalności zaprzątały naszą uwagę. Teraz, kiedy firma stanęła pewnie na własne nogi, nie pomogą żadne wymówki. Czas zatem zacząć.

W blogu nie będziemy opisywać (wzorem innych stron firm informatycznych) algorytmów, trików, sposobów instalacji. Nie będziemy się tutaj chwalić, jacy jesteśmy mądrzy, sprytni i zaradni (na to przeznaczyliśmy inne miejsce na stronie :-)). W zamyśle naszym jest, aby blog był po prostu notatnikiem, w którym będziemy spisywać spostrzeżenia dotyczące zjawisk, ludzi, technologii trochę z informatyki, trochę z ekonomii, trochę z finansów i zarządzania. Będziemy to robili przede wszystkim dla własnego użytku, bo w codziennym natłoku informacji gubią się nam te istotne, ciekawe i ważne, które zawsze mamy ochotę zapisać, ale z braku pod ręką ołówka i kartki papieru odkładamy to na jutro. Jednak to jutro niestety (bardzo zaawansowana prokrastynacja) nigdy nie chce być dzisiaj. Nie będziemy oczywiście bronili dostępu do tych notatek osobom z zewnątrz. Niech się każdy częstuje, czym chata bogata :-).

Czy czytelnikiem blogu IF ONE będzie kiedyś Barack Obama? Choć, jak twierdzi teoria funkcjonowania sieci społecznych, dzieli nas od Obamy tylko sześć poziomów, szanse są raczej nikłe. Mamy co prawda pewien atut tkwiący w nazwie firmy, ale chyba nie możemy liczyć, że Obama targany nostalgią za czasami prezydentury, szukając w necie zdjęć swojego ulubionego samolotu, pomyli się i wpisze w wyszukiwarkę IF ONE.
Na razie to reszta cywilizowanego świata pogrążona jest w głębokim smutku i nostalgii. Wiemy, że będzie go nam brakowało. Zachwycał nas wdziękiem, elegancją, kulturą osobistą, zachowaniem dystansu do siebie. Mamy wrażenie, że odszedł ostatni prawdziwy mąż stanu, ultimus Romanorum. Czujemy to szczególnie teraz, gdy naszym światem zaczynają rządzić barbarzyńcy, a kolejni dobijają się do jego wrót.
Bilans prezydentury Obamy trudno uznać za jednoznacznie pozytywny, bo taki być nie może. Jeden człowiek niestety świata nie naprawi, choć bez wątpienia może go zepsuć. Obama na szczęście świata nam mocno nie zepsuł, a w wielu miejscach uczynił go lepszym. Nie będziemy się jednak rozpisywać o jego dokonaniach czy porażkach politycznych, bo inni uczynią to od nas lepiej. Nie sposób jednak nie wspomnieć o jednej dziedzinie, w której był mistrzem – o sztuce przemawiania. Mogłoby się wydawać, że umiejętność przemawiania powinna być cechą immanentną każdego polityka i nie jest specjalnie odkrywcze stwierdzenie, że Obama był (jest) doskonałym mówcą. Niestety mamy dzisiaj takie czasy (O tempora, o mores!), że politykowi często wystarczy kilka niechlujnie wypowiedzianych zdań, aby porwać tłumy. Z czego to wynika, trudno powiedzieć. Może współczesny człowiek oprócz utraconej umiejętność rozumienia słowa pisanego utracił także umiejętność rozumienia słowa mówionego? A może po prostu nie jest już ważne, jak się mówi, ale ważne jest, że mówi się dokładnie to, co inni chcą usłyszeć? W każdym razie Obama tutaj jest chlubnym wyjątkiem. Przywrócił on wiarę w istotę i znaczenie słowa mówionego. Porównuje się go często do Cycerona, słynnego rzymskiego mówcy, dla którego dwa militarne triumfy był mniej ważne niż dobrze ułożona mowa. Obama nie miał w czasie swojej prezydentury wielu okazji do triumfów militarnych (i całe szczęście), ale za to wygłosił dziesiątki świetnych przemówień, które podobnie jak mowy Cycerona będą przez lata służyły adeptom sztuki retoryki jako niedościgłe wzorce do naśladowania. Z wielu przykładów doskonałych wystąpień Obamy dostępnych w sieci chcielibyśmy tutaj zamieścić fragment przemówienia wygłoszonego podczas uroczystości żałobnej poświęconej ofiarom strzelaniny w kościele w Charleston w Południowej Karolinie. Te dwie minuty mówią o Obamie prawie wszystko, jakim był mówcą, jakim był prezydentem i jakim jest człowiekiem.

Dziękujemy Ci, Obamo, za tych osiem lat i prosimy, abyś nie wyjeżdżał za daleko. Wszystko wskazuje na to, że będziemy jeszcze kiedyś Ciebie bardzo potrzebowali.

Kajetan Wlazło, 30 stycznia 2017 r